Poultrygeist: Noc kurczęcich trucheł

Tytuł i nazwa wytwórni mówią wszystko: Tromaville zostaje zaatakowane przez zmutowane, zmartwychwstałe z grobu indiańskie kurczaki-zombie (tak, coś w ten deseń). Każdy, kto dorobku Tromy choćby liznął odrobinę, wie,czego mniej więcej można się spodziewać: będzie bezpardonowo i niesmacznie. Z reguły oznacza to humor...

Filmy Lloyda Kaufmana są specyficzne. Albo się je lubi, albo się je wyłącza po kilku minutach. Jakkolwiek pozostałe filmy Tromy do mnie zwykle nie przemawiają, tak na dziełach Lloyda Kaufmana zwykle dobrze się bawię. Podobnie było i w tym wypadku. Generalnie "Poultrygeist" to duże zło. Sranie, pierdzenie, flaki, gore i...

...Martwice mózgu. Czegoś tak obleśnego, głupiego i obrzydliwego a zarazem niesamowicie wręcz
śmiesznego, nie widziałem od dawna (o ile w ogóle widziałem). Idealny film do palenia
zioła, kolejne plusy tej produkcji to niezłe efekty gore, dużo gołych cycków i klimat absurdu.

Twórcy tego filmu chyba nadużywają szałwii i spisali, co im się podczas fazy uwidziało.
Zostawiam bez oceny.

Czy naprawdę grał w tym filmie Lemmy, czy to jest tylko błąd? Jeżeli grał, to kiedy?