Gorącym newsem ostatnich dni były przeprosiny
Michaela Baya za
"Armageddon". Reżyser przyznał, że chciałby spędzić więcej czasu nad montażem i że finalny efekt nie spełnił jego oczekiwań. Skrucha nie trwała jednak długo i
Bay postanowił wycofać się z przeprosin.
Jeden dziennikarz trochę się zapędził. Opublikował tylko fragment mojej wypowiedzi, co doprowadziło do zmiany jej sensu, powiedział reżyser.
Nie mam zamiaru przepraszać za trzeci film w mojej karierze, za "Armageddon". Na premierze filmu "Sztanga i cash" jacyś dziennikarze spytali mnie, za co wtedy przepraszałem, a ja nie miałem pojęcia, o czym mówią.
Powiedziałem tylko, że chciałbym mieć więcej czasu na montaż, zwłaszcza na trzeci akt. Dziennikarz spytał mnie, co bym zmienił w swoich filmach, gdybym mógł cofnąć czas. "Armageddon" jest do dziś jednym z najczęściej pokazywanych w telewizji filmów. I jestem z niego dumny. Tyle.