"Kiedy ja i Gabby zaręczyliśmy się, zapytała się mnie [...] Czy możesz żyć bez niej?"
ludzie ciągle mieszają do czegoś Boga, przez to ciągle giną...a przecież wiara, Bóg pomagają, czy też mają pomagać ludziom dobrze przeżyć życie. Też zwróciłem uwagę na to zdanie, bardzo trafne.
Ja, niestety, nie zgadzam się z tym zdaniem. Nikt i nic nie może zmusić człowieka do bycia z drugim tylko dlatego, że jest na to jakiś kontrakt. Ale jeśli na pytanie "Czy możesz żyć bez nie/j/go ?"
odpowiedź jest przecząca - wtedy mamy to, o co chodzi w tym wszystkim. Nie mogę żyć bez tej osoby bez względu na jej wady, braki, niedoskonałości. To jest sprawa tylko pomiędzy tymi dwiema osobami i żadna inna istota tu się nie liczy.
Nie sztuką jest za mąż wyjść/ożenić się, Sztuką jest przejść z jedną osobą całe życie...
... i być szczęśliwym... :)
Wszystkiego dobrego na 2017 rok :)
"ożenić się to bagatelka ale żyć to sztuka wielka", tak przed ślubem usłyszałem to od własnej babci, po ćwierćwieczu uważam że miała rację.
"Czy możesz żyć bez niej?" pytanie otwarcie oczekujące kłamstwa, ponieważ każdy może żyć bez drugiej osoby. A jeśli nie, oznacza to że jest tak niestabilny i słaby psychicznie, że w ogóle nie warto z kimś takim dzielić życia. Wspomniane fragmenty filmu są typowymi mądrościami bogobojnej, niepiśmiennej Meksykanki z miażdżycą i biustem do ziemi. Jeśli ktoś uważa to za myśli wartościowe, nie potrafię pomóc.
Za to ktoś stabilny i silny psychicznie, nie potrzebuje rodziny ani nikogo bliskiego? Puste słowa i pic na wodę, każdy jest mądry do pewnego czasu, później narzeka że nie ma z kim wyjechać na weekend majowy.
Proszę czytać z uwagą. Nie omawiamy tu potrzeb, tylko konieczności. Pytanie w filmie nie brzmiało "czy potrzebujesz jej?".
chodzi o milosc, a nie o fizyczne potrzeby. Rownie dobrze mozesz zapytac: mamy 3 dzieci, nie moglbys sobie teraz wyobrazic zycie, gdyby chociaz jednego zabraklo, prawda?
oczywiscie, ze prawda. I tak jest z malzenstwem
Nie chodzi ani o miłość, ani o fizyczne potrzeby. Ty to już w ogóle nic nie skumałeś.