Pomijając treść filmu, marne dialogi i jeszcze gorszą grę aktorską: o co chodzi w scenie, w której Elizabeth rozmawia z mordercą a ten przygląda się na ekranach jakimś roznegliżowanym parom? Czy ma dostęp do kamer z jakiejś imprezy swingerów, czy odtwarza nagranie? No i czy ma to jakikolwiek związek z bohaterami filmu? Jakieś pomysły? Domysły?
Też nie załapałem, ale scenariusz kulał przez całe poprzedzające 75 minut, więc te 5 ostatnich nic już nie znaczą... ;-) Chyba miała być puenta w stylu Jigsaw, ale wyszło raczej WTF ("Who really escapes? Was it you? Or was it them?")... I pełna zgoda co do aktorów. Kiepskie aktorstwo tylko uwypukliło kiepski scenariusz. A szkoda, bo potencjał był niezły.
Ni mom pojęcia.
Chyba ten finał to tak na siłę próbuje mieć głębię/sens/drugie dno.... choć oglądałem w oryginale, to też coś pewnie umkneło.
To była impreza na którą poszła ta azjatka. I prawdopodobnie cała ta scena miała za zadanie nakręcić nas na secuel. Meeech.
Tak to jest jak się ktoś bardziej koncentruje na popcornie, albo lataniu po herbatkę do kuchni w trakcie filmu, zamiast uważnie śledzić fabułę.
Pamiętacie tę dupeczkę z początku filmu, co zajadała pieczywko w restauracji? No właśnie. To już wiecie co to za sexparty miał ten typ na podglądzie i co ewentualnie te sceny miały insynuować widzowi.
Pragnę prosić szanownego Pana o wybaczenie, że nie skupiłem całkowicie swojej uwagi na tym wspaniałym bizantyjskim dziele, jakim jest ten film. Po stokroć kajam się i obiecuję, że wrócę do tego wybitnego obrazu kinowego i zobaczę na własne oczy dupeczkę z początku filmu co zjadała pieczywko w restauracji. Musiała mi umknąć ta wybitna scena z jakże enigmatyczną postacią. Pozdrawiam serdecznie.
ja jednak proszę o wyjaśnienie:
pamiętam dupeczkę co zajadała pieczywo i ok, jest to ta impreza na którą ona poszła
ale co to ma wspólnego z tym gościem i czemu ich zabijał?? bo ja też końcówki tego dzieła "nie załapałem..." :)
Scenariusz tego filmu był pisany na kolanie. Mnie się nawet nie chce go roztrząsać ani wskazywać nieścisłości i głupot, które wyskakują na każdym kroku (jak choćby to, że drzwi do pokoju z kwasem nie były wcale zamknięte na klucz).
Zakaz dotyczył innej pozycji. Tak się zadziało, że w jednym roku wyszły dwa filmy o tym samym tytule i tematyce.
Pomijając treść filmu, marne dialogi i jeszcze gorszą grę aktorską: o co chodzi w scenie, w której Elizabeth rozmawia z mordercą a ten przygląda się na ekranach jakimś roznegliżowanym parom? Czy ma dostęp do kamer z jakiejś imprezy swingerów, czy odtwarza nagranie? No i czy ma to jakikolwiek związek z bohaterami filmu? Jakieś pomysły? Domysły?