Fabuła zbliżona do tej nakreślonej przez bajkę. Do wybrzeży Ameryki przybijają brytyjscy koloniści. Jest z nimi John Smith, który szybko obczaja Indiankę o imieniu Pocahontas, która ratuje go z rąk własnego plemienia. W tle oczywiście mamy konflikt między anglikami, a plemieniem Powhatanów.
Ocenę odrobinę naciągam, bo film jest kiczowaty, a nawet czereśniacki: kostiumy są bajkowe, oświetlenie i scenografia teatralne, montaż średni, a Indianie znają angielski - nie ma chociażby pozorów bariery językowej i kulturowej. Tak czy siak uznaję go za ciekawszy niż dwie bajki i film z Farrellem i Christianem Balem. O dziwo, oglądało się to lepiej niż wszystkie produkcje z Pocahontasową.