Bardzo dobry film, ale ktoś kto czytał książkę może poczuć się zawiedziony. Tym bardziej, że to film na podstawie książki mistrza gatunku z naszego kraju (która pozostawiła w mojej głowie zupeeeełnie inny obraz i przemyślenia niż te pokazane w filmie). Ale film jako film jest bardzo OK.
Klimat w filmie jest niesamowity, czas płynie niczym cieknąca woda z kranu, gesty, mimika . . . itd.
Muzyka to mistrzostwo - inna bajka!
Pierwsze co zrobiłem po obejrzeniu filmu to szukanie i ściągnięcie soundtracka.
Potem słuchałem w kółko dzień w dzień przez 2-3 miesiące aż się znudziło, ale teraz po paru latach przerwy klimat wraca.
Zawsze się można czegoś czepnąć i tu nie jest inaczej, pytanie tylko jak komu bardzo zależy na czepianiu się?
Mnie jakoś nie za bardzo.
Ale jakbym już miał, to najbardziej chyba przerysowanej postaci Rheya'i.
Książka skupia się na motywie kontaktu z obcą "jaźnią?" i dorastaniu do pojmowania tego co się dzieje.
W filmie jest nurzanie się w problemach, której jak zwykle psychiatrzy leczą tylko u innych.
Zupełnie bym nie domyślił się na czym ten film bazuje gdyby zamiast Solaris nazwać go Schizofrenia.
Chyba jednak nie do końca zrozumiałeś książkę. Owszem punkt wyjścia to oczywiście chęć kontaktu z obcą, nieantropomoriczną cywilizacją. Ale to tylko zarys fabularny. Odpowiadając w skrócie Solaris stawia tezę - "Nie potrafimy zrozumieć nawet siebie samych, nie potrafimy kontaktować się z przedstawicielami własnego gatunku. Nasze granice poznania nie objęły nawet naszego mikrokosmosu, jak w ogóle możemy myśleć o Poznaniu czegoś tak od nas różnego". To jest książka głównie psychologiczna, a cały motyw SF, jest tylko tłem.
Psychologiczny to Solaris jest dla nieuków, których całe życie się w schizach zatrzymało.
Solaris przedstawia problem rozróżnienia choroby psychicznej od kontaktu z obcą jaźnią opartego o pole psychiczne/bezpośredni odczyt fal mózgowych i reagowanie na nie w sposób "magiczny".
Nie jest to jednak clue książki. Może i Lem miał lekką schizę biorąc pod uwagę kilka nnych jego książek i jego pochodzenie, ale książka jest co najwyżej skażona jego problemami i stara się przynajmniej przedstawić w zarysie problem wpływu na działanie mózgu rozumnymi reakcjami otoczenia.
Mózg działa na bazie elektrobiochemii, można na niego oddziaływać środkami chemiczno-biologicznymi i falami elektromagnetycznymi.
baa... nawet przekłamywaniem bodźców sensorycznych można oddziaływać bo był ewolucyjnie warunkowany na obróbkę konkretnych przekazów i można go np. obrazem iluzorycznym, czy środkami zapachowo-smakowymi oszukać.
Nie wie ktoś czemu słyszał Chris ten hałas w korytarzu i kim był ten chłopczyk, który wziął go za rękę? Co oznaczała ta scena?