SPOILER

Pani naukowiec , którą gra Moore, wiedząc jakie są zachowania T-Rexów dotyczące ich młodych ( sama ma swoja teorię na ten temat) , postępuje nieodpowiedzialnie zabierając dziecko T-rex'a i de facto narażając innych na niebezpieczeństwo - dość głupie zachowanie . wielki humanitaryzm w obliczu tak wielkiego zagrożenia jakie stanowiły mięsożerne dinozaury wydaje mi się tutaj mocno naciągany i robi z tej bohaterki zwyczajnie głupią babę.

Ale wtedy nie było by filmu i bardzo emocjonującej sceny nad przepaścią (product placement w najlepszym wydaniu :)
Ja do dwójki podchodzę bardziej jako do komedii. Jest sporo takich scen - chociażby gonitwa w samym sercu miasta (albo raczej ucieczka przed T-Rexem) i całkiem śmieszne wypowiedzi Malcoma.
Zgodzę się, że nieścisłości i braku zachowania zdrowego rozsądku przez (ogólnie wszystkich) Moore jest sporo.
Do dzisiaj zastanawiam się jak to się stało, że stado Velociraptorów wymordowało załogę statku, a po "przybiciu" do brzegu na pokładzie nie było ani jednego (jak się wydostały i gdzie się rozlazły) ?
Co ciekawe (ponieważ czytałem książkę) muszę przyznać, że Spielberg zrobił zupełnie "swoją", nową opowieść z bardzo, ale to bardzo nudnej powieści. Pozmieniał wiele, wiele dodał i wydaje mi się, że wyszło na plus.
Żałuję, że nie było dzieci. Szczególnie Arianny Richards, która w poprzedniej części po prostu mistrzowsko zagrała przerażoną dziewczynkę. Ten jej lęk był tak naturalny, że ciarki przechodziły po plecach :)

Ta dziewczynka wiele osób irytowała jak się poczyta forum ( mnie nie ). Owszem jeśli czytałeś ksiazkę i była słabsza niż film ma to wpływ na ocenę filmu bo mile się zaskoczyłeś. Scena nad przepaścią mogła sie pojawić z innego powodu aniżeli z powodu głupoty bohaterów no ale kto powiedział że bohaterowie mają być mądrzy ( więc ten mój "zarzut" nie musi być uznawany za mocny ). Co do komediowości to jedynka i trójka wiodą prym, a dwójka jednak jest bardziej mroczna wg mnie.

jestem chyba wyjątkiem ale też wolę trójkę. dwójka mi sie nie podobała, dużo rzeczy powielono z jedynki ( np znów mamy tyranosaura, scene z autem, zagrożenie dzieci, podzielenie się grupy) w dodatku to, co było nowe, nie podobało mi się - scena w mieście, może nie komediowa, bo komedia tu nie pasuje, ale dla mnie była groteskowa i karykaturalna. jakby nie na serio.

Też jestem takim wyjątkiem. Trójka jest za krótka ale za to jest to film zwarty , bez dłużyzn, nakręcony "z jajem" , wraca Sam Neil i jest to taka nie zobowiązujaca rozrywka. Dwójka ma dłuzyzny

no właśnie zauważyłam, że na trójkę jest dużo krytyki, także zaskoczył mnie temat, gdzie ktoś myśli podobnie do mnie :)

za co krytyka ? Ten sam poziom bzdur co jedynka, taka sama naiwna fabuła tyle że nie jest to już film przełomowy. Mimo to bardzo konsekwentnie zrealizowany i bardzo przyjemny w ogladaniu.

to już musiałbyś zgłębic te wątki, ja akurat trójki nie krytykuję, a jedynkę uwielbiam, tylko dwójka niezbyt jak dla mnie.
chyba najwięcej krytyki dotyczy tego, ze miał bardziej familijny klimat niz mroczne thrillery poprzedniki. ale są też jakieś inne zarzuty, których nie chciało mi się juz analizować.

zresztą, u mnie często sequele powodują zawód, także zaginiony świat nie jest wyjątkiem. :)

No ale trójka to w istocie również sequel.. Kino familijne dotyczy także części pierwszej i drugiej, w obu częściach mamy zestrachane dzieciaki przecież i ich rodziców lub starsze osoby które chcą je uchronić, jak dla mnie jedynka w ogóle mroczna nie jest

nie, no dla mnie jedynka jest nawet mroczna, i najlepsza z serii. dzieci są w jedynce i dwójce, w ogóle dwójka mnóstwo skopiowała, dlatego dla mnie jest gorsza. natomiast trójka to też film z serii, ale sequel to chyba określenie drugiego filmu, nie mam pojecia jak nazwać trzeci czy dalsze.
poza tym trójka to wizja już innego człowieka, więc troszkę odrębna od reszty ale zgadzam się, że tylko troszkę, główne elementy pozostały.

Mroczna ale w obrębie szeroko rozumianego kina familijnego jednak bo dwójka dzieciaków jest tam mocno wyeksponowana przecież, może rzeczywiście mylę się określając trójkę sequelem ale jeśli chodzi o SENS to jest on taki że to również "dokrętka"

no pewnie, dlatego właśnie mówię, że to seria, tylko nie znam fachowej nazwy dokrętek. ;) z przyzwyczajenia mówię sequel na drugi film i tak mi zostało. nie jestem znawcą, więc nie znam całej terminologii filmowej. po prostu gdyby ktoś powiedział mi sequel np o piątej części szklanej pułapki czy którejś z kolei akademii policyjnej to bym nie zajarzyła, bo myślałabym o drugim filmie. :) nie chciałam Cię urazić ani krytykować. :)

Ależ niczym mnie nie uraziłaś ;) Wg mnie kazda kontynuacja to sequel

też lubiłam dziewczynkę. książkę Crichtona przeczytałam, tę pierwszą, bo napisał dwie w sumie na ten temat, i była bardzo fajna, niektóre aspekty książki nawet dla mnie przebiły film.

oj tak, mnie też ta babka wkurzała niemiłosiernie.

ta dziewczynka ? to był ukłon w stronę młodszej widowni = wieksze zyski

nie, wkurzała mnie babka grana przez Moore , nie wiem czemu odpowiedź na tamtego posta zniosło mi na dół. odniosłam się do Twojej wypowiedzi na temat tej bohaterki.
a dziewczynkę lubiłam, w książce też były dzieci dość mocno wyeksponowane, tyle że na odwrót chłopiec jest starszy, także film w tym jest wierny oryginałowi literackiemu.

tzn wierny w mocnym eksponowaniu dzieci.

kolejny gimbus ze swoimi szkolnymi 'mundrosciami' i ograniczoną wyobraźnią, której życie jeszcze nie poszerzyło, skarży sie na rzekomy brak realizmu w filmie fabularnym. RĘCE OPADAJĄ!

jasne. gumisie są o wiele lepsze...

Może i trójkę się lepiej ogląda ale to dwójka coś jeszcze realnie wnosi do tej serii - druga wyspa, fabuła, która ma jeszcze jakiś sens i jest stosunkowo oryginalna ( choć widać ile brano z King Konga ), większy rozmach, postacie, które jeszcze nie są robione z kartonu. Trójka to brak pomysłu na film z dużym rozmachem. A trzaśnijmy problem jakiejś rodzinki i to nasza fabuła. Z kolei Jurassic Worldy to prędzej gry komputerowe niż filmy. Dwójka to taki lepszy średniak bo pozostałe to średniaki kompletne.

o