Ja też tego nie rozumiem.
Zresztą jak się sprawdzi jego filmografię to widać, że to bardzo nierówny reżyser.
Mogę się mylić, ale wydaje mi się po prostu że to jeden z wielu amerykańskich reżyserów o którego projektach raczej decydują producenci. To oni wynajdują pomysły filmów, a potem szukają kogoś kto się tym zajmie. Świadczy o tym kompletny brak charakterystycznego stylu u Mangolda. Dlatego też czasem trafia mu się dobry, a czasem słabszy materiał na film i wychodzi różnie.
Prawda jest taka, że w filmie grał Tom Cruise. Najczęściej wygląda to tak, Cruise siada z producentami i wymyśla pomysł na film, zatrudniają szczenarzystę/-ów (swego czasu Cruise miał cztery takie ekipy nawet) i na koniec wybierają reżysera. No cóż, Cruise to nazwisko, a nie wszyscy są tacy mocni jak Spilberg czy Cameron, żeby sami decydować, jaki film będą robić.