żeby napisać że, Diuna Davida Lyncha była fatalnym filmem a debiut w niej Kyle'a nie był udany.
Rola zagrana świetnie, ale Diuna Lyncha jest bardzo kiepską ekranizacją, która upłyciła najważniejsze motywy...
Tylko dla tych, którzy czytali książki. Często bywam zawiedziony ekranizacjami powieści, które dane mi było przeczytać. Wtedy przypominam sobie dowcip; Stoją dwie kozy i jedzą taśmę filmową. Jedna mówi do drugiej - książka była lepsza.
Franka Herberta nie czytałem. Bywają świetne filmy różniące się od oryginału. Ten taki jest, oparł się wpływowi czasu i nadal ma swój urok, wracam do niego chętnie. Bywają też denerwujące badziewia nie mające nic wspólnego z oryginałem. Denerwują mnie żenujące interpretacje, zwłaszcza starej klasyki, czasem z braku talentu a czasem z politpoprawności, albo obu tych rzeczy na raz jak Robinson Cruzoe czy Wyspa Skarbów czy nasze W pustyni i w puszczy.
Fajnie, że się jarasz filmem i nikt nie każe Ci przestać, ale generalnie sam Lynch przyznaje, że ten film go przerósł, a efekt końcowy mu się nie podoba